>Co mu zrobiłeś ty popierdoleńcu?!<
-Wy macie za zadanie ściągnąć tu Ratliffa w odpowiednim momencie. Tak żeby słyszał odpowiedni urywek tej "rozmowy". Jasne?- zapytała Lau.
-Tak.. - mruknął Ross.-To takie trudne, że na pewno się nie połapiemy.. Czujesz ironię piękna? Jestem głodny..
-Tak, tak wiemy..- odpowiedziała Rydel.- Idziesz jeść kanapkę.- Ross uśmiechnął się i wyszedł.
-No więc...- powiedział Riker.- Van, kiedy wywiążesz się ze swojej części umowy??
-Za lat 500 100 900! Wypierdalaj z pokoju, póki jeszcze cie przez balkon nie wywaliłam!- wrzasneła dziewczyna. Riker w pośpiechu wyszedł z pokoju. Szepnął tylko przez drzwi.
-Czyli jak ja się wywiąże tak?? Dobra dzięki!- odszedł szczęśliwy.
♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥
Dzień później
♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥
-Rydel wstawaj!- krzyczała Van.
-Hmmm cooooo?- zapytała zaspana blondynka.
-Jajco wiesz? Wstawaj leniu jest 8:00. Musimy cię odpowiednio przygotować, chłopaki przyprowadzą Ell'a o 11:00.
-O matko!- krzyknęła Delly.-Mało czasu. Już wstaje..- blondynka wstała i pobiegła się ubrać. Po chwili była gotowa. Wróciła do pokoju.
-Dobra, wsuwaj śniadanie.- rozkazała Laura.-Musimy wszystko przećwiczyć.
♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪
Godzina 10:54 w domu Lynch'ów wielkie zamieszanie.
♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪
-Rocky!- krzyczała Laura.- Nie obchodzi mnie gdzie wtedy będziesz! Schowaj się w piwnicy, w szafie, zamknij w pokoju, podtop się w kiblu! Po prostu nie wydawaj z siebie żadnych odgłosów!!- brunetka wydzierała się na całe gardło.
-Ok..- odparł spokojnie brunet.- Emm... Ross! Ogarnij swoją dziewczynę! Okres chyba ma..- widząc spojrzenie Lau, pobiegł zakluczyć się w łazience.
-Już się przyzwyczaiłem..- odparł Ross.
-Wszyscy się zamknąć!- krzyknęła znów Laura.- Blondasie otwierasz Ell'owi drzwi, Rik kuchnia! Przyrządzasz deser, Delly kanapa! Van siadasz obok niej. Ja biorę fotel. A biada jak ktoś mi coś spierdzieli to nie daruje!- nikt nie śmiał się już odezwać. Zabrzmiał dzwonek. Ross pobiegł otworzyć.
-Siemka!- przywitał się Blondasek.
-Hej.
-Wchodź.
-Ale nie rozumiesz Delly? On nie jest ciebie wart!- usłyszeli głos Laury
-Ale ja go kocham...
-Nick wyjeżdża. Podjął taką decyzję. I nic tego nie zmieni..
-Delly! Wokół jest mnóstwo świetnych facetów.. Zobaczysz że znajdziesz sobie kogoś, kto na ciebie zasługuje...- dołączyła Van.
-Idę do siebie.- powiedziała blondynka.
-Cześć Delly!- przywitał się Ell.
-Hej..- Rydel uśmiechnęła się leciutko i pobiegła na górę.
-Van idziemy.- rozkazała Laura.- Ooo cześć Ellington! Słuchaj, może ty idź porozmawiaj z Delly. Ona nikogo nie chce słuchać...
-I niby mnie miałaby posłuchać? Ej, sekundę! Ale niby o czym mam z nią porozmawiać?
-O tym, że ten Nick to kompletny idiota, który nie jest jej wart i jutro wyjeżdża!
-Ej, Ross!- wykrzyknął Ell.
-Co?
-On skrzywdził twoją siostrę! Idziemy dać mu w mordę czy nie?
-No cóż...
-To chodź!
-Co? Nie stójcie!- krzyknęła za nimi Lau. Za późno brunet pociągnął za sobą Ross'a i migiem znaleźli się w domu Nick'a. (Nick to sąsiad Lynch'ów)
-Nick!!!- Ell zaczął wołać od progu. Zdenerwowane Marano dobiegły do chłopaków.
-Ellington..- zaczęła zadyszana Laura.
-Ty... Nie rób tego...- dokończyła za nią równie zmachana Van.
-Nie...- odpowiedział Ell z uśmiechem.- Ross to zrobi. Ja tylko z przyjemnością popatrzę. Ewentualnie mu powinszuję.
-Ale...- w tej chwili drzwi otworzył Nick.
-Cześć... Co tam u was?- zapytał.
-Ross... Czyń honory proszsz..- poprosił Ell.
-Nie mogę..- odpowiedział blondyn.
-Ale ja mogę.- Ratliff miał zamiar uderzyć Nick'a w nos. Szczerze mówiąc to był błąd. Nick od 14 roku życia trenował karate. Może i nie wyglądał na mięśniaka, ale był zwinny, szybki. Momentalnie chwycił rękę Ratliff'a i ją wykręcił. Brunet wrzasnął. Próbował kopnąć Nick'a, ale ten obezwładnił go waląc pięścią w szczękę.
-Co to za krzyki?!- z domu wybiegła Rydel. Widząc krew natychmiast podbiegła do pozostałych.
-Ell?- popatrzyła na zakrwawionego bruneta. Potem na Ross'a. Blondasek wskazał palcem na Nick'a.
-Ty pierdolony idioto!- krzyknęła.- Co ty mu zrobiłeś popierdoleńcu??- rzuciła się z pięściami na Nick'a. Ross ją odciągnął.
-Szajbusy..opowiedział Nick i wrócił do domu, zamykając za sobą drzwi.
-Ketchup!- zawołał Rocky, który przed sekunda dołączył do rodziny.
-Ugh! A miałam nadzieje, że jednak podtopił się w tym kiblu..- wymamrotała Laura.
-Koniec zabawy. Dzwońcie po karetkę!- rozkazał Ross.
Nie zabijajcie mnie! Tak tak wiem.. Mówiłam, że rozdziały będą we wtorki i soboty. Ale tak se teraz skalkulowałam i doszłam do wniosku, że we wtorki kończe lekcje o 16:10 w domu jestem ok.17:00, obiad, lekcje, ogarnięcie się itp. Także przepraszam bardzo za to moje niezdecydowanie, ale rozdziały będą w środy i soboty. A ten wyjątek jest w poniedziałek, bo obiecałam na jutro, jutro pewnie nie bede miała czasu nawet wejść na kompa więc ten..A ty kochana ALU bez patelni i toporka! I do soboty. ( potraktujcie dzisiejszy poniedziałek jako środę..)
Nie!!! Ja się nie zgadzam!!! Ja protestuję!!! Nie!!
OdpowiedzUsuńWiesz co? Mi ten pomysł coś przypomina. Nie żebym na swoim blogu to ściągnęła, bo serio nie wiedziałam, że tak dopiszesz. Po za tym ja i tak mam inaczej. Buja!
Podaj mi jeden powód czemu nie mam do ciebie przyjść z patelnią? Już drugi raz w tym blogu ktoś ląduje w szpitalu. Seriously? Kiedyś to ja cię zamorduję. No ale liczę na więcej Rydellington. Może to ich do siebie jakoś zbliży. Przynajmniej u mnie tak jest. Jak Ell dowie się prawdy to będzie jazda.
"-Rocky!- krzyczała Laura.- Nie obchodzi mnie gdzie wtedy będziesz! Schowaj się w piwnicy, w szafie, zamknij w pokoju, podtop się w kiblu! Po prostu nie wydawaj z siebie żadnych odgłosów!!" - to mnie rozwaliło.
Ja się nie rozpisuję, bo mam doła po dzisiejszej matmie.
"Przecież to jest takie proste." Aha. Niech ta kobieta wreszcie zwiędnie.
Czekam :*
Jak "miło" się czyta twoje wykłady.. Nie no żarcik. Fajnie, że chociaż dwóm osobom się ten blog podoba. A propos... Czy ja dobrze napisałam dwóm? Nie mam głowy do gramatyki, a jutro na polskim gramatyka... Nie!!!!!!! Protestuje! Ale i tak to nic nie da.. Smutam :/ A teraz ide czytać twojego zozdziała :P
UsuńEj! Niech zwiędnie? Raczej:
Zgnije w czeluściach Hadesu!!!!
BOSKI! Kocham momenty Raury <3 Iiiii biedny Nick, choć w sumie Ell ucierpiał bardziej, ale i tak mi szkoda Nicka. Noi Rocky! Nasz aniołek cyrkowy <3 jak tu go nie kochać?
OdpowiedzUsuńNo tak ;) To Rocky. Jego nie można nie kochać masz rację :D
OdpowiedzUsuńJeju cudny blog ♡
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http:// i-love-dance-with-you-raura.blogspot.com /
~Alex ♡
Dziękuje :) Już zaglądam do ciebie :D
Usuń