Ross won!
- Witam. - powiedział policjant z dziwnym uśmieszkiem. Był nie wiele wyższy od Rik'a, chudy jak sztacheta za płotem, zielone oczy, brązowe gęste loczki. Ubrany w tradacyjny mundur i co dziwniejsze u boku miał tylko pałkę i kajdanki.. Bez pistoletu, czy krótkofalówki. Ell zaczął się gorliwie zastanawiać czy ów funkcjonariusz jest taką ciapą i zgubił strzelbę, a może Rik mu ją zwinął...- Dzień dobry. - odpowiedziała grzecznie Delly. - Co się stało?
- Złapałem tego tu opryszka, który próbował okraść państwa dom. - powiedział z dumą. Ross z trudem ukrywał śmiech.
- Niekoniecznie.. - odpadła z uśmiechem Rydel.
- Koniecznie, koniecznie, droga obywatelko Stanów Zjednoczonych Ameryki. - Ross nie wytrzymał i wybuchł śmiechem.
- Przepraszam.. Brat jest chory.. - wytłumaczyła Delly. - Rossi idź się połoz, Ellingtonek zaraz przyjdzie ci przeczytać bajeczke o Muminkach dobrze? A Delluś zrobi piciu w buteleczkę i mały Rossuś pójdzie aśku. - Ross, Ell, Laura, Rik i przybyły policjant spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Ross won! - syknęła. Na szczęście Blondasek zrozumiał i polazł na górę.
- A więc jak już mówiłem złapałem tego tu włamywacza, który wyskakiwał z okna na piętrze. Po przeszukaniu znalazłem ten oto naszyjnik.
- Naszyjnik był dla Vanessy! - wyjaśnił Rik. Dostał za to w łeb od policjanta.
- I ciągle mi tą bajkę wciska... Że szedł do dziewczyny przez okno, bo gdyby wyszedł drzwiami to siostra czyli pani tak? ...by zauważyła i się wściekła, bo w pokoju zostawił straszny syf, do tego musi wymyślić jakiś plan, żeby Rocky'ego ściągnąć do domu.. I myśli, że ja Anthony Jeremy Jackson Harley Dominick von Junginder III Junior się na to nabiorę. Otóż nie... Mój pradziadek był policjantem, mój ojciec był policjantem, moja babcia była policjantka, a matka więźniarką. Los naszej rodziny związany jest z prawem... A było to tak... - i tu jak za pewne się domyślacie, nasz sławny policjant Antek przytoczył historię całego swojego rodu. Tak był zajęty opowiadaniem, że nawet nie zauważył, kiedy Rik wyśliznął się z jego uścisku i pognał do domu swojej dziewczyny. Tym samym skazał rodzeństwo i Laurę na 4- godzinną historię von Junginderów. Skończyło się na tym, że Laura zasnęła rozłożona na schodach, a Rydel wtulona w chrapiącego Ell'a wraz z nim podpierała ściany. Wreszcie, gdy drogi funkcjonariusz przechodził do wojny secesyjnej, podczas której walczył stryjeczny brat szwagra drugiego męża pra pra pra pra babki Junginderówny zadzwonił zbawienny telefon Antka.
- Tak? Mówi Anthony Jeremy Jackson Harley Dominick von Junginder III Junior Funkcjonariusz Policji Miejskiej Los Angeles Stanów Zjednoczonych Ameryki.
- Anth po cholerę się tak przedstawiasz? Mówiłem ci to nie potrzebne... - dało się słyszeć niski głos. W wyobrażeniu w pół żywej Delly, po drugiej stronie siedział drobny facet z długą siwą brodą i mega okularami. - Mniejsza o to. W dzielnicy senioralnej kot utknął na drzewie. Twoja misja na dziś to Uratuj Kotka.
- Tak jest! - wykrzyknął policjant i się rozłączył. Zwrócił się do zasypanej trójki. - Los Angeles mnie wzywa. Ale nie martwcie się, dobrzy Obywatele Stanów Zjednoczonych Ameryki. Gdy tylko zajdzie taka potrzeba, pomoge wam z wielką radością. Do widzenia!
- Do widzenia! - odpowiedziała Delly i szybko zatrzasnęła drzwi za p. Antkiem. - Rik + Moje Ręce = Trup!!!
-Delluś kawy? - zapytał Ell.
- Co? Ja? Delluś.... Tak, pewnie! - uśmiechnęła się.
- EJ! Zakochańce! Ja też tu jestem! - obudziła się Lau.
- Ah no fakt... Kawy Lau? - przypomniał sobie Ell. Delly w tym czasie próbowała pozbyć się rumieńca, który zyskała dzięki zawołaniu "Zakochańce!".
-Dzięki, że o mnie pamiętasz Ellingtonie!
- Zawsze do usług. - polecił się Ell i pomaszerował do kuchni.
♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪♥♪
- Misiek co do jasnej ciasnej tu robisz? - wykrzyknęła zdumiona Van.
- W tej chwili? Siedze sobie na obręczy balkonu, do tego nie mogę z niej zejść, bo zaxzepiłem spodniami. A na dodatek barierka wżyna mi się w... Klejnoty... - dodał troszkę ciszej. Van pomogła Rik'owi wejść do środka. Blondyn pobiegł do łazienki. Po chwili Van usłyszała brzęk metalu, i trysk wody. Wparowała do środka. Riker stał mokry w wannie, w ręku miał pół rury, a na twarzy wymalowany szok.
- Emmm chcę wiedzieć co tu się stało? - blondyn przecząco potrząsnął głową. - Posprzątaj! - rzuciła Ness i wyszła. Po pół godziny doszedł do niej nadal mokry Rik.
- No hej Słońce! - uśmiechnął się szarmancko. - Co robimy?
- Hmmmm ty nie waz się siadać na krzesło czy łóżko, bo jesteś cały mokry. To po pierwsze, po drugie myśl jak ściągnąć Rocky'ego do domu.
- Może upieczemy mu ciasteczka i powiemy mu o tym. Kiedy przyjdzie złapiemy go i uwięzimy w pokoju na całą wieczność! Buahahahaha!!! - uśmiechnął się szatańsko.
- Weź już nie myśl, bo się zmęczysz..
- Vanka! - usłyszeli głos taty Marano.
- Tak?! - w tej chwili dobiegły ich odgłosy kroków na schodach. - Pod łóżko Rik! juz! - pisnęła ciszej. Riker szybko wgramolił się od łóżko.
- Van przyniosłem dla ciebie odświeżacz powietrza. Cuchnie tu Lynch'ami.. - powiedział tata wchodząc do pokoju. Zaczął dziwnie przypatrywać się podłodze.
- Ja nic nie czuje.. - szepnął Rik.
- Ależ Skarbie! Jeśli masz problemy z siusianiem wystarczyła tylko powiedzieć... Kupimy ci tabletki. - powiedział zachęcająci.
- Co.. Ja nie.. - zaczęła zdziwiona Vanessa.
- Nie ma się czego wstydzić...
- Ale ja nie mam żadnych...
- Jade do apteki.
- Ale tato nie m...
- Spokojnie. Nikomu nie powiem. - rzucił wychodząc z pokoju.
- Nie wiedziałem, że masz problem z utrzymaniem moczu. - powiedział chichrając się Rik. Po chwili wygramolił się z pod łóżka. Van spojrzała na niego nienawistnym spojrzeniem.
- Ty tłumoku! - zaczęła. - Cholero jedna wycieraj te ślady! Gdyby nie twoja zabawa z wanną tata nie miałby mnie za dziewczynkę potrzebującą pampersa!!
- Oj przepraszam Słonko! - puścił jej buziaka w powietrzu, a ona wytknęła na niego język. - Mam coś dla ciebie...
- Nie, nie lubie jabłek.. - mruknęła.
- Ja też nie. Już nie... - chłopak przypomniał sobie incydent z Delly i ogryzkiem. Szybko wyjął z kieszeni naszyjnik. Vanessa oniemiała..
- Aaaaaaaa kocham cię! - powiedziała rzucając się na niego. Rik stracił równowagę i oboje wylądowali na podłodze. Wtargnęła mama Marano...
Przepraszam was ze taki banalny, ale chwilowo wena ze mnie uszła.. :(
Może i banalny, ale mi się bardzo spodobał! Ekstra! Ten gif z Rossem i ten tekst Delly mnie rozwalił
OdpowiedzUsuńNo. W końcu mam chwilę czasu. Dzisiaj prawdopodobnie będzie króciutko także możesz się już zacząć smucić na zapas.
OdpowiedzUsuńOkej...zaczynam.
Jak słodziutko. Vanessa ma problem z wydalaniem moczu?! No tego to się nawet najbystrzejszy nie domyślał. Nie mogłam z tego. Hahahahah :D
Ten policjant to chyba najbardziej lipny funkcjonariusz, a jakim słyszałam. Taka ciapa. Dosłownie.
ELl i Delly...rozpływam się. Awww! <3 <3 <3 Laura ty baranie! A było tak romantycznie. Mama Marano wtargnęła do pokoju? Będzie się działo. Oj będzie! Ale ona ich chyba bardziej lubi niż "Władca Grabi" nie?
"Cuchnie tu Lynchami" - też chciałabym mieć takiego ojca. Ale mam podobnego. Tylko, że czasami wali gorszymi, a czasami lepszymi tekstami.
No tak. Banalne? E tam! Co się przejmujesz. Nawet banalny rozdział u ciebie to jest cudeńko :***
Wiem, że teraz jest ci przykro, ale muszę kończyć, bo chcę w te niecałe dwie godziny zanim pojadę do babci na noc skomentować zaległe rozdziały na tych wszystkich blogach, a jest tego dosyć tyle.
Możesz mi życzyć powodzenia.
Byle do środy ;)
P.s. Wieczorem będę się uczyć z chemii i fizyki. Jej! :/
No to ten Powodzenia! :P
OdpowiedzUsuńI tak mama Marano nie pała do Lynch'ów aż tak wielką nienawiścią ::D
Boski rozdział!!!
OdpowiedzUsuńTekst Delly mnie rozwalił :D Anthony Jeremy Jackson Harley Dominick von Junginder III Junior Funkcjonariusz Policji Miejskiej Los Angeles Stanów Zjednoczonych Ameryki xD Nie mogę z tego!!!
Wtargnęła mama Marano będzie się działo!!
Czekam niecierpliwie na nexta :)
Olivia<3
"Lynch! Dlaczego gwałcisz moją córkę do cholery!?" I tak Riker właśnie zarobił żeby go dźgnąć w dupencje ;P Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńEj dobree! :D Pozwolisz, że wykorzystam? ;)
Usuń