piątek, 26 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 22

Od ogłoszenia wyjazdu Ross'a minął tydzień. Przez cały ten czas Blondasek próbował odwieść Rydel od szalonego pomysłu. Delly była nieugięta. Widziała, że coś między Ross'em i Laurą zaczęło się psuć. Spędzali ze sobą coraz mniej czasu. Postanowiła rozkochać ich w sobie od nowa.
- Delly błagam! - Ross od rana chodził za siostrą i próbował ubłagać ją by zostawiła Rocky'ego i Riker'a w domu. - Skoro ty i Lau i tak ze mną jedziecie , to po co brać te małpy z nami?! Zlituj się..
- Ross stop! - blondynka gwałtownie się  odwróciła i podniosła rękę na wysokość nosa brata. - Mów do ręki... -  odwróciła się i zamknęła w łazience.
- FOCH! - krzyknął przez drzwi i usłyszał jak ktoś wchodzi.
- Siemanko! - Ellington trzasnął drzwiami. - Rydel! Skarbie jesteś?!
- Nie teraz! - odkrzyknęła blondynka. Ross tymczasem zszedł na dół. Omal nie potknął się o sterte walizek pokładanych w piramidki egipskie. Blondyn poszedł do kuchni i wrócił z bananem w reku. Zastał Ellingtona opierającego się o barierkę i nerwowo stukającego w kawałek poręczy.
- Masz jakieś tiki nerwowe? - zapytał gryząc kawałek owoca.
- Może...
- Trochę gorzki ten banan... - mruknął Blomdasek.
- Proponuje zdjąć skórę...
- AAA no tak... - wtargnął Rocky.
- Siemka gadziny! - przywitał się. - Mam dla was wiadomość.
- Dostałeś prace jako nadworny śmieciarz królowej Elżbiety i jedziesz do Londynu?! - zapytał Ross z nadzieją w głosie.
- Urodzą ci się bliźniaki? - dodał Rik schodząc po schodach.
- Nie i nie.. Ja i Vicky jesteśmy parą!!! - Wykrzyknął zadowolony. Ku jego zdumieniu na nikim nie zrobiło to większego wrażenia.
- Pfff tyle to ja wiem... - mruknął posępnie Ell.
- Skąd? - zapytał Rocky.
- Bo Delly trąbi o tym od tygodni! -krzyknął i poszedł do kuchni po coś do picia.
- A temu co? - spytał Rik. Bracia wzruszyli tylko ramionami i rozeszli się, każdy do siebie aby sprawdzić, czy zabrali ze sobą to co najważniejsze. Tymczasem Rydel skończyła pakować rzeczy z łazienki i zeszła do kuchni. Uśmiechnęla się do Ell'a, ale ten nie odwzajemnia gestu. Ślepo sączył sok pomarańczowy.
- Cos się stało? - zapytała Rydel, widząc minę swojego chłopaka.
- Ty mi powiedz...
- He?
-  Zajmujesz się wszystkimi, tylko nie nami. Martwisz się o związek Raury, nie zauważając tego że nasz się rozsypuje... Co się dzieje Rydel?
- Coś ci sie zdaje...
- Jasne... - blondynka nalała sobie mleka i poszła sprawdzić czy spakowała wszystkie niezbędne rzeczy. Brunet poszedł za nią. - Widzisz? Nawet nie mamy czasu porozmawiać?
- Przecież rozmawiamy...
- Wiesz, że nie o taką rozmowę mi chodzi.
- Oświeć mnie...
- Kiedy ostatnio byliśmy gdzieś razem?
- Tydzień temu... U Vicky.
- A we dwoje?
- We dwoje? Trzeba było mnie zaprosić.
- Próbowałem, ale ty ciągle nie masz czasu.
- Bzdury gadasz... - Delly widziała, ze Ell ma już gotową odpowiedź i szybko dodała: - Gdy tylko przylecimy do Australii, pójdziemy gdzieś. Co ty na to?
- Chce to zobaczyć...
- I zobaczysz! - Rydel uśmiechnęła się i pocałowała go. - A teraz przynieś tu swoje walizki. - brunet spełnił polecenie, po czym poszedł obejrzeć w telewizji Modę na sukces.
- Chwila... - mruknęła Rydel sama do siebie. - Gdzie jest Riker? Riker!!!!
- Nie drzyj się tak! - odpowiedział jej schodząc ze schodów. - Mam już pp dziurki w nosie tego, że tak mnie pilnujesz! Obiecałem? Obiecałem!
- I tak ci nie ufam. - powiedziała z uśmiechem.
- Witaj poczciwy narodzie! - do domu wtargnęły Lau i Van. - O Rikuś... Przyniesiesz moje walizki? - Blondyn nic nie mówiąc poszedł do samochodu.
- Moje też przyniesiesz? - krzyknęła za nim Laura.
- Nie!
- Pfff.. - westchnęła brunetka. - Gdzie ta moja paskuda?
- Paskuda? Bez przesady... - odpowiedziała Rydel.
- Oj dobra... Łosiu! Gdzie jesteś?!
- Tam, gdzie ciebie nie ma! - krzyknął głos z piętra.
- To nie było miłe!
- Łosiowanie też nie!
- Przepraszam?!
- To co chciałaś?!
- Żebyś moje walizki przyniósł... Proszę?
- No dobra... - powiedział i zbiegł na dół. Otworzył drzwi, a przed nim stała Marie. - Mam paralizator!
- Spokojnie małpo, nie będzie ci potrzebny. Chciałam tylko życzyć wam strasznej podróży i żeby samolot spadł prosto w paszczę wieloryba... - powiedziała i odeszła.
- I niech los ci nigdy nie sprzyja! - zawołał za nią Blondasek i poszedł po walizki. Po przeniesieniu ich dołączył do Ell'a.
Po 5 godzinach siedzieli już w samolocie. Rocky cały lot przesiedzuał tuląc sie do Delly i lamentując, pozostali chłopcy przespali podróż. Siostry Marano  uspokajały rodziców. Wreszcie dolecieli do celu.
- Australia!!

6 komentarzy:

  1. Jak to wszystko się sypie?! Nie może się sypać! Ja się nie zgadzam! Nie! Za długo na to wszystko czekałam, żeby teraz zaczęło się sypać!
    Fajnie, że jadą do Australii. Tylko denerwuje mnie to, że jakoś tak...atmosfera się zmieniła.
    If you know what I mean...
    Przy niektórych fragmentach śmiałam się, a przy niektórych miałam ochotę cię uderzyć. Ciesz się, że mieszkać parę kilosów ode mnie łosiu!

    "Otworzył drzwi, a przed nim stała Marie. - Mam paralizator!"

    To było genialne i boskie. Otwiera drzwi i na wstępie...hahahahahahahahahaa :D
    Ten fragment cię uratował od uderzenia patelnią ;)

    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. WTF?! What?! Co się dzieje?! Ale komlikacja O_o Raura! Ratować Raurę i Rydellington! Potrzebne koło ratunkowe! No czemu nikt nie ma koła ratunkowego?! Ugh... Powiadom Alę, że patelnia jest moją bronią, a ona ostatnio groziła mi siekierą. Więc niech bierze siekierkę, bo patelni nie oddam! nie bez walki! Hah... Pisz rozdział,bo normalnie niecierpliwa jestem, a czuje, że szykujesz coś ciekawego! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala i siekierka? Ratunku!!

      Usuń
    2. Albo wiem! o.O Ala ma plan. o.O Przyjdę do ciebie z grabiami O! Dobry plan?

      Usuń