środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 18

- Aaaaaaaaaaa!!!!!!!! - Ross obudził się z krzykiem. - Ona tu idzie! Zaraz tu będzie!!
- Kto? - zapytała zaspana Van.
- Pani Frog, a kto inny? Myślisz, że kogo się tak boję?
- Mnie..  Jestem cała obklejona sokiem! - wrzasnęła Laura.
- UPS... - Blondasek obdarzył ją najpiękniejszym ze swoich uśmiechów.
- Możecie się przymknąć? - zapytał Rocky, nie otwierając oczu.
- Ktoś z was jadł wczoraj cebule? - zapytała Vicky. - Strasznie tu śmierdzi.
- Ja... - odpowiedział Rocky. Po chwili zorientowali się, że stykają się nosami. Podnieśli się jak oparzeni. Rocky odwrócił wzrok, a Vicky spłonęła rumieńcem. Teraz już wszyscy się przebudzili.
- Dzień dobry skarbie. - szepnął Ell do Rydel i pocałował ją w policzek.
- Nareszcie!! - krzyknęły razem Lau i Van i podbiegły, by przytulić przyjaciółkę.
- Kiedy?
- Tu?
- Jak?
- Opowiedz!
- Wszystko!
- Ze szczegółami!
- Nie pomijaj niczego! - siostry zaczęły zasypywać Delly pytaniami.
- No, bo to... - zaczęła Rydel.
- Proponuje wpierw ubrać się, posprzątać i pogadać przy śniadaniu. - zaproponowała Vicky. Wszyscy się zgodzili. Dziewczyny posprzątały, a panowie po kolei zajmowali łazienkę, by się odświeżyć. Problem? Ross miał koszulkę i spodnie od soku, wię c zmuszony był wciągnąć ubrania Vicky. Niestety. Rozerwał jej największe spodnie i dziewczyny były zmuszone żebrać u sąsiadów o męskie spodnie. Na szczęście jeden ze znajomych Victorii się zlitował. Laura natomiast po trzaśnięciu Ross'a klapka na muchy tak mocno, że został ślad, ubrała czerwoną bluzkę Vicky. Gdy już wszyscy byli po prysznicu, a w pokoju lśniło, chłopcy zaproponowali, że zrobią śniadanie. Dziewczyny chętnie się zgodziły. Lau, Van i Vicky zaciągnęły Rydel do pokoju i zażądały dokładnego opisu wczorajszego wieczora. Mężczyźni pognali do kuchni.
- Hmm proponuje.. Płatki i naleśniki z truskawkami. - zaczął Rocky. - Ja i Ell płatki, Ross i Rik naleśniki.
- SPK. - odparła pozostała trójka. Ross i Rik zajęli się ciastem do naleśników.
- Em.. Rocky?? - zapytał Ell.
- Co?
- Co najpierw? Mleko czy płatki? W sensie co zagrzać najpierw..
- Ajajajaj... Ell. Sama nazwa mówi tak? PŁATKI Z MLEKIEM. Chyba logiczne że najpierw płatki..
- A no.. Dzięki.. - Rocky w tym czasie zajął się dobieraniem misek i łyżeczek. Ross'owi i Riker'owi, o dziwo, poszło sprawnie. Ich danie znalazło się już na  patelni.
- Rockyy... Możesz podejść? - poprosił znów Ell.
- O co znów chodzi?
- O ten tramwaj co nie chodzi... - uśmiechnął się Ell. - A tak serio to mogę już dodać mleko?
- Hmm... - Riker zerknął na płatki. - My się na tym nie znamy... - powiedział  i wrócił do naleśników.
- Czekolada już się wydziela.. - odpowiedział Rocky. - Lej mleko.
- Ej chłopaki... - zawołała Rydel z pokoju. - Co tak cuchnie spalenizną?
- Nic.. Nic... - odkrzyknął Ell, po czym zwrócił się do Rocky'ego. - Spalenizna?!
- Wyłącz to! - zarządził brunet. - Nalewaj do misek. - Po zeskrobaniu przypalonych płatków z dna garnka śniadanie było gotowe. Naleśniki prezentowały się dużo lepiej niż płatki..
- Dziewczyny! Śniadanie!! - zawołał Riker.
- Co jem... - Rydel wpadła do kuchni, a za nią reszta dziewczyn. Wszystkie utkwiły wzrok w "płatkach".
- Co to u licha jasnego jest?! - zapytała Laura.
- Zwęglone płatki.. Jak się domyślam... - odpowiedziała Vicky.
- Mam świetny pomysł. - podsunęła Van i zwróciła się do czterech kucharzy. - Za to, że schrzaniliście płatki sami je zjecie, a my z radością skonsumujemy naleśniki.
- Co?! Ale.. - zaczął protestować Ell.
- Żadne ale! - wykłócała się Vanessa.
- Ale Va...
- Ćśśś!
- A...
- Ć
- To tych dwóch Gargameli wina! - próbował wykręcić się Riker. - My robiliśmy naleśniki.
- Trzeba było ich przypilnować Skarbie. - Van pocałowała Rik'a, wzięła naleśniki i wraz z dziewczynami udała się do pokoju.
- Ty.... - Ross wskazał palcem na Ell'a.
- I ty... - Riker zrobił to samo, tyle że wskazał Rocky'ego. Rocky i Ellington zaczęli uciekać przed oprawcami. Gonili w tą i z powrotem. Nikt nie był w stanie ich zatrzymać. Trwało to mniej więcej... 20 minut. Dziewczyny zwijały sie ze śmiechu. Zabawę zaepsuł dzwonek. Rocky poszedł otworzyć.
- Witam! - usłyszeli głos mężczyzny. Dla części rodziny był on znajomy. - Melduje się Anthony Jeremy Jackson Harley Dominick von Junginder  III Junior.
- PAN Antek... - syknęła Delly. - Drogie panie.. Nie wychylać się. Chłopaki pomóc Rocky'emu! - Ell poszedł pierwszy.  Za nim powlekli się bracia.
- Witam! - wykrzyknął Antek. - Jestem...
- Tak, wiemy.. - przerwał mu Ell. - W jakiej sprawie?
- Zgłoszono nam naruszenie spokoju. Pójdą państwo ze mną. 
- Co?! - zawył Ross. - Ja jestem niewinny. 
- Idziemy! - rozkazał Antek.
- Anthony! - Vicky wyszła z pokoju. 
- Victoria.. Ty? Tutaj?

Przepraszam, że:
1. Tak późno
2. Taki bez sensu.
3. Nie ma ładu i składu.
Powód jest głównie tylko jeden:
We na ze mnie kompletnie uszła ;/ Postaram się wynagrodzic to wam w sobotę.

11 komentarzy:

  1. No to piona. Ja też nie mam weny ;) Życie :D
    Rozdział mimo wszystko jest świetny. Podoba mi się ten moment, jak wszyscy wstawali. Ross najlepsiejszy. Wyrobiłaś się. A już się bałam, że będę musiała obejść się smakiem. No chyba sama jesteś bez sensu. Kobieto ogarniasz? Czy powtórzyć?
    Z tymi naleśnikami to mi smaka narobiłaś wiesz?
    Dzisiaj krótko, bo m się nie chce :P Buja! Lenie górą. *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz skąd pomysł an naleśniki? Mama dziś zrobiła na obiad. Z truskawkami :3 mniam...
      Pamiętaj o Zaćmieniu ;)

      Usuń
  2. Rossdział boski normalnie czudo. POdziwiam cię dziewojo :) Czekam na kolejny z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski jak zawsze!!!
    Apetytu mi narobiłaś tymi naleśnikami, aż ślinka cieknie :D
    Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja Cię chyba pierdyknę! "Bez sensu"!? Ty się puknij kobito! To jest zajebiste! KOCHAM część o gniewie Rika i Rossa na tych dwóch pacanów koloru brąz. Jestem tylko ciekawa czy to znowu pan Marano dzwonił, tylko jak!? Przecież Victoria chyba nie jest sąsiadką Marano, nie? I mam pytanko. Czy ten cały Antek jest blond? Bi jak tak to tata Lau i Van mógłby stanąć po stronie Lynchów (ale tak na sekundę, potem może ich znowu gonić z grabiami ;P) i Rikuś i Rossy by byli na chwile happy, taki moment triumfu. "Ha! BITCH PLEASE! Wygrałem życie. Mój teść mnie lubi! Mój tyłek już nie będzie zadrapany!"

    OdpowiedzUsuń
  5. Pjona, pjona, pjona bestyjko ♫
    Ale nie gadaj mi tutaj o czymś bez sensu. Jedynym czymś tutaj bez sensu jest bezsensowna obecność z bezsensowną głową. C:
    JA CHCĘ TAKIE NALEŚNIKI, OMOMOM *-*
    A ten policjant taki zajebisty, haha :3

    MOGĘ POMÓC CI NAWRÓCIĆ ALKĘ NA ZMIERZCH. ZAĆMIENIE JEST FAJNĄ CZĘŚCIĄ! MOŻEMY RAZEM JEJ POMÓC, HAHA.
    CHOĆ ZMIERZCH TO NIE SERIA DLA KAŻDEGO. TYLKO DLA LUDZI INTELIGENTNYCH. INACZEJ.

    TAK CZY SIAK.
    ROZDZIAŁ JEST TAKI BARDZO FAJNY, FAJNIUTKI, FAJNIUCHNY, FAJNIUCHSIENTY I COŚ TAM DALEJ. W KOŃCU JESTEM NA KOMPUTERZE I BĘDĘ OBSERWATOREM C;
    ŻYCZĘ CI TEJ WENY, KTÓREJ MI BRAKUJE.
    PEWNIE UCIEKŁY OD NAS RAZEM I POJECHAŁY NA RAKI ŁAPAĆ SZCZUPAKI ŁOWIĆ RYBY SIEDZĄC NA MARSIE PODRYWAJĄC WENUS LIŻĄC MERKURY SKACZĄC NA SŁOŃCACH JOWISZA I ROBIĄC SZEJKI PRZYSTOJNYM PANIOM NA SŁOŃCU. TAKIM GORĄCYM.
    POZDRAWIAM, BEZ ODBIORU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pora zacząć nawracanie :D

      Usuń
    2. Ale ja nie jestem głupia także chyba dobrze nie?
      Jestem głupia czy nie?
      Wika? Ktoś?....cofam pytanie XD

      Usuń
    3. Ala, Zmierzch nie jest dla każdego. Musisz sama go obejrzeć/przeczytać, aby wiedzieć, czy jest w Twoim guście.
      Pamiętaj o zaćmieniu :3

      Usuń
  6. Rozdział genialny i wcale nie bez sensu. Płakałam ze śmiechu z tych płatków! Czyżby jak pisałaś kiedyś o ALI i płatkach... Ona serio tak zrobiła?! Nie no padam
    A teraz droga ma imienniczko pamiętaj, że na brak weny działają filmy i lody... znaczy lody to na złamane serce... Ale filmy dobre na wene. Także włączaj albo Jacka Sparrowa albo Edwarda Cullena i dawaj z tym koksem!

    OdpowiedzUsuń