sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 19

- Victoria? C..c.. o ty ttu robisz?
- Mieszkam. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna.
- Ah.. Tak. Głupie pytanie... To ja już.. - wskazał drzwi i wybiegł z domu. Victoria spuściła głowę i powlokła się do pokoju. Usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Przyjaciele usiedli wokoło niej. Piewsza odezwała się Rydel:
- Hej.. Vicky.. Co się dzieje?
- Nic... - zamruczała dziewczyna.
- Przecież widzimy. Znasz go?
- Nie ważne...
- Nie chcesz o tym rozmawiać?
- Nie...
- A może.. - blondynka zawahała się. - Chcesz porozmawiać o tym na osobności? - Victoria kiwnęła głową. Rydel pomogła jej  wstać i obie poszły do łazienki.
- Anthony... - zaczęła Vicky. - To mój były. Poznaliśmy się przypadkiem, na ulicy. Wtedy jeszcze mieszkałam z matką. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Zadzwonił jeszcze tego samego dnia. Przyszedł do mnie do domu. Poznał Marie... Zakochałam się. On mówił, że jestem tą jedyną, że świata poza mną nie widzi. Aż któregoś dnia wracam do domu i zastałam go całującego się na stole z moją siostrą! Masz pojęcie, jak się wtedy czułam?! Jak ostatnia szmata... Zerwałam z nim, a on... Dalej był z Marie. Nie raz widywałam go w naszym domu, tulącego się do mojej siostry. Dlatego się wyprowadziłam. Nie mogłam znieść tego widoku. A teraz... Wszystko wróciło. To całe upokorzenie. To wszystko...
- Męska szowinistyczna świnia... - wysyczała Rydel, po czym przytuliła przyjaciółkę. - Będziesz tak płakać? Za nim? On nie jest ciebie wart dziewczyno!
- Masz racje... Chodzi po prostu o to, że to wszystko znów wróciło.
- Ale więcej nie wróci. Ten ułom już nie doprowadzi cię do płaczu. Bo jeśli spróbuje to zamelduje się na ostrym dyżurze!
- Dzięki.. - blondynka uśmiechnęła się do Rydel. Wyszły z łazienki  i obie poszły do pokoju. Zastały resztę grającą w karty.
- Widze, że hazard się szerzy... - skomentowała Delly.
- ĆŚŚś wygrywam! - uciszył ją Ellington.
- A w co gracie? - zapytała Victoria. Jej głos jeszcze troch drżał, ale nie było innych śladów płaczu. No, może poza mokrymi włosami.
- W wojne.. - odpowiedział Rocky. Zostawił karty i podszedł do Vicky. - Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Czy zbierać chłopaków i mamy iść dać mu w mordę?
- Nie Rocky. Nie trzeba. - Vicky obdarzyła go szczerym uśmiechem.
- Zagrasz? - zapytał brunet.
- Chętnie. - Rocky wziął dziewczynę za rękę i doprowadził do reszty. Rydel przyglądała się temu wszystkiemu z szerokim, naprawdę szerokim uśmiechem. Po chwili dołączyła do przyjaciół. Po godzinie gry Ross gwałtownie wstał i zaczął śpiewać na całe gardło:
- Wygrałem! Wygrałem! Tak łatwo się nie dałem! Wygrałem!
- Przymknij się, bo znów po ciebie przyjdą! - zganiła go Laura.
- He? - Ross spojrzał na nią zdezorientowany. Dziewczyna pacnęła go w łeb.
- To co? My się już będziemy zbierać nie Ross? - zapytała po chwili brunetka.
- Ok.. - odpowiedział Blondasek. - A.. Twoi rodzice nie dzwonili ani razu?
- Byli wczoraj na urodzinach babci Jadzi. Za pewne są na kacu i nic im się nie chce.
- Babcia Jadzia... i kac? - wtrącił Riker.
- Nie znasz babci Jadzi... oj nie znasz... - Laura poszła do korytarza, a Ross za nią.
- To my sie też będziemy zbierać... - powiedziały równocześnie Rydel i Van.
- To idźcie.. Ja jeszcze chwile zostanę... - krzyknał Rocky do ludu tłoczącego się w korytarzu. - Jeśli mogę... 
- Jasne, że możesz.- Victoria obdarzyła go uśmiechem. Po 15 minutach zostali sami.
- To co? Oglądamy coś?
- Zmierzch...?
- Czemu nie...

* Pozostali byli już prawie koło domu Lynch'ów *

- Jak myślicie? Rocky będzie z Victorią? - zapytał Ross.
- Ty się tym na razie nie martw. Masz inny problem.. - odpowiedział mu Riker.
- Niby jaki? - Riker wskazał panią Frog, stojącą w drzwiach swojego domu. - Wiaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaać!!!!
- Nie, nie, nie... - Ell i Riker zatrzymali Blondaska. - Pójdziesz tam i wszystko wyjaśnisz... - W tej chwili pani Frog podeszła do nich. Ell i Rik dalej trzymali Ross'a
- Witaj malutki..  - pani Frog dotkneła policzka chłopaka. Biednemu Ross'owi zbierało się na wymioty. Ku jego zdziwieniu pani Frog zamiast dalej go głaskać przyłożyła mu w twarz.  - Nauczysz się, że takich super lasek jak ja to się nie wystawia... - machnęła swoimi tłustymi włosami przed jego nosem i poszła do domu. Ross ukląkł przed Laurą.
- Ja cię błagam... - zaczął. - Gdy będziemy już po ślubie, nie zapuść się jak ona...  - Laura spojrzała na niego, z trudem powstrzymując śmiech.
- Nie bój się... malutki... - prychnęła. - Nie zamierzam... - Też uklękła i pocałowała Blondaska. Przed nimi zatrzymał się samochód. Samochód taty Marano...

Jej... Zmierzch pomógł :D Coś tam nabazgrałam...

7 komentarzy:

  1. A mi już nic nie pomoże ;)
    No więc...zaczynamy...
    Anthony...pfff, dureń. Nie ma gustu. Świnia. Dekiel. Baran. Prawdziwy, współczesny facet. I dlatego jestem sama...no comment. XD
    Biedna Victoria, tyle wycierpiała przez tą rudą jędzę.
    Mrs. Frog dalej mnie rozwala. Jak dalej będziesz o niej pisać to ja się załamie. Ta postać śni mi się po nocach. I jeszcze prześladuje w szkole. Ona jest wszędzie. Jak ja nie lubię historii. A właśnie, tak z innej paki: Myślisz, że ona sama przeżyła 1 i 2 wojnę światową, skoro tyle o niej opowiada? Powinna użyć kremu na zmarchy. Chociaż wątpię, żeby to pomogło. O czym ja gadam?
    Never mind. Nie było tematu.
    Rocky i Vicky...podejrzewam, iż między nimi rodzi się chemia. <3333
    "Miłość rośnie wokół nas..." itp.
    Kończę. Jestem zmęczona po zakupach. A prezentu dla mamy, jak nie było, tak nie ma :/

    P.s. Komentarz jest w ogóle bez sensu. Ale to żadna nowość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do mojej mamy do część mam część muszę dokupić. A co do cb to mam takie sweetaśne coś :3333
      A dla tej małpy co muszę robic to kupiłam cos zbyt pięknego ,ale o tym to sie dowiesz..

      Usuń
    2. Aaaaaa Miiiiiiłość roooooooośnie wooooookół naaaaas. Jak ja to kocham!

      Usuń
  2. Weź mi łaskawie wytłumacz dlaczego zawsze jak próbuję sobie wyobrazić reakcje Rossa na coś to potem muszę się zbierać z podłogi i uspokajać przez 5 minut? BITE 5 MINUT! Ale serio to genialne było XD Jak pan Marano wyciągnie z tego autka grabie to ja się będę bać. Co on ninja jakiś!? Normalnie chyba wszędzie taszczy tą broń! Chyba że będzie tak schlany, że w ogóle nie pozna Rossa i z myślą że Laura zmądrzała i znalazła sobie innego boya, zaprosi go do środka i będzie wymieniał jaki to jej "były" chłopak nie był. Jedno z dwojga ;P Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie dam rady ci tego wytłumaczyć :/ Ale teraz to ja sie zbieram z podłogi xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały jak zawsze!!!
    Czekam niecierpliwie na nexta!!
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń