Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Ani Delly, ani Ratliff nie wspominali tego co się wydarzyło. Rydel żyła tylko tym, by ściągnąć brata do domu. Nie myślała o niczym innym. Ellington widział jak ona cierpi ale nie potrafił pomóc. Chciał, ale nie wiedział jak... Ich codzienne relacje ograniczyły się do "dialogu" :
- Hej.
- Cześć.
- Co tam u ciebie?
- Wszystko dobrze, a u ciebie?
- Też.
- To pa.
- Pa.
W końcu nastał dzień przyjazdu Rocky'ego. Rydel była strasznie podekscytowany, a zarazem zdenerwowana. Wstała już o 8 i zajęła się śniadaniem. Małpy zeszły żeby zjeść, a potem cała trójka poszła do domu Zdziry. Ku ich zadowoleniu otworzył im Rocky.
- Nie, nie... Wszyscy tylko nie wy..
- Miłe powitanie, braciszku.. - powiedział Ross.
- Przecież wiemm... - mruknął brunet.
- Rocky wróć do domu. - poprosiła Rydel.
- Nie.
- Rocky wróć...
- Nie Rydel! Nie jestem już tym samym Rocky'm.
- Jak to nie?! - krzyknęła blondynka. - Jesteś moim, naszym bratem rozumiesz? Jesteś Lynch'em.
- Albo sam wrócisz do domu, albo osobiście cię tam zawlokę kretynie! - zagroził Rik. Rocky szybko zatrzasnął drzwi.
- Idiota.. - mruknął Blondasek. - To nie ma sensu wrócimy tu jutro. - wszyscy zgodnie kiwnęli głowami.
- Skoczmy jeszcze po małe zakupy, bo lodówka jest prawie pusta. - powiedziała Delly. We trójkę udali się do.. Biedronki ;). Pomijając fakt, że Ross zapakował pół koszyka żelków miśków, a Rik ¼ koszyka załadował kaszkami dla dwulatków, zabrali jeszcze masło orzechowe, nutelle, chleb, świeże truskawki i lody śmietankowe na patyku. Wychodząc Rik zauważył coś ciekawego.
- EJ patrzcie Zdzira Rocky'ego!
- Co gdzie?! - zapytali razem Rydel i Ross.
- Tam! - pokazał palcem. - I całuje się z jakimś... Blondynem?
- Co za chamidło! Już ja jej pokaże!
- Rydel stój! - zatrzymał ją blondyn, a ona zaczęła się wyrywać.
- Zróbmy jej zdjęcie.. - podsunął Ross. Rodzeństwo spojrzało na niego jak na idiotę.
- No co? - zapytał.
- Nic.. - odpowiedziała blondynka i wyjęła komórkę, żeby zrobić zdjęcie.
- Po prostu, chyba po raz pierwszy powiedziałeś coś bardziej inteligentnego niż ty sam.. - powiedział po chwili Riker.
- Dzięki Antylopo..
- A proszę cię bardzo.
- Ale i tak masz wpierdziel...
- Antylopy i Łosie trochę powagi! Idziemy po Rocky'ego.. I tym razem wyczuwam tryumf.. - uśmiechnięci poszli pod dom Marie. Długo dzwonili, aż w końcu otworzył Rocky.
- Dzwonie na polocję..- zagroził.
- Nie trzeba. - uspokiła go Delly. - Spójrz na to. - podała mu telefon.
- Czy to..? Czy... To Marie?
- Tak... - Rydel zobaczyła rozpacz w jego oczach.. Teraz widziała jak mu na niej zależało. A ona potraktowala go jak śmiecia.
- Jesteście pewni?? - brunetowi załamywał się głos.
- Widzieliśmy to na własne oczy...
- Dajcie mi chwilę.. - poprosił Rocky i zniknął w drzwiach. Wrócił po dziesięciu minutach z torbą na ramieniu.
- Chyba pora wrócić do domu. - uśmiechnął się. Delly przytuliła się do brata. Po chwili przytulali się we czwórkę.
- A to co ma znaczyć?! - przerwała im Marie. Rydel pokazała jej zdjęcie.
- To F...fotomontaż... Rocky skarbie! Wierzysz im?!
- Teraz już tak. Jesteś pwrfidną, wyrachowaną małpą Marie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Chodźcie do domu. - szczęśliwi poszli do domu.
- To co balanga? - zapytał Ross.
- Czemu nie.. - uśmiechnął się leciutko Rocky. - IDE się rozpakować.
- A w morde chcesz? - zapytała Rydel, gdy Rocky zniknął.
- Co? Za co?
- Ty nie widzisz, że on na prawdę ją kochał? On to tak przeżywa, a ty z balangą wyjeżdżasz.
- Przecież się zgodził.. - Blondasek był zdezorientowany. Delly pacnęła się r3ką w łeb. Uszłyszel krzyk Rocky'ego. Brunet momentalnie zjawił się na dole i chwycił Ross'a za koszulę.
- EJ, o co chodzi? - zapytała Delly.
- Ten tu o... - wskazał podbródkiem na Blondaska. - napisał na mojej ścianie różową farbą " Rocky tańczy makarenę co rano w różowej bieliźnie i staniku Rydel."!!!
- Aha.. To nie przeszkadzam. - powiedziała blondynka i poszła do salonu.
- Rydel!! Nie zostawiaj mnie samego! Błagam... - krzyczał Ross.
- Drogi braciszku.. Pomóc ci w dokonaniu zemsty? - zapytał nie odzywający się do tąd Rik.
- Przynieś słoik smalcu od pani Doubglir. Ta miła staruszka na pewno użyczy nam troche tego szlachetnego wyrobu. Potem przynieś pierze z poduszki Ross'a, twoje zużyte skarpetki i banana. - po piętnastu minutach Riker przyniósł wszystko o co prosił go brat. Ross został przywiązany do krzesła i mimo jego szamotania się przyozdobiono go. Wpierw Rocky wysmarował mu twarz smalcem, potem przykleja do niej pierz. Następnie rozgniótl banana i wtarł w bujną grzywę Blondaska i na końcu wziął skarpetkę Rik'a rozciął ją wzdłuż i wykorzystał jako szalik dla Ross'iaka. Po skończonym dziele zrobił zdjęcie i wysłał do Rik'a Laury, Van, Rydel, Ell'a i rodziców Marano. Delly po przetrwaniu pół godzinnego ataku śmiechu odwiązała brata. Po chwili na dół zszedł Rocky. Dostał SMS-a od taty Marano;
Kimkolwiek jesteś, wiedz, że cię lubię. :3
Zadzwonił dzwonek. Rocky pobiegł otworzyć. W drzwiach stała Marie.
- Rocky... Ja. Ja... Jestem w ciąży.. - powiedziała na jednym tchu.
- Żżże.. Coo???
ŻE CO?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńCo za @#$%^&*^%$@$@$@$@$@^$$^%^$##@!!!!! Ona na pewno kłamczy! Ja to wiem! Tak! Ufff, spokój.
Rocky wrócił do domu. Jej! Cieszę się. Z tym Rossem to było dobre. A pan Marano dalej mnie rozwala. Hahahha :P
Marie to nadal zdzira. Teraz rozpoczęła karierę Dzi*ki?! Na pewno zbije miliony. ;) Chociaż...
Teraz uważam, że jesteśmy kwita. W mnie też jest rozdział, za który powinnam dostać...
Bałam się już, że się nie wyrobisz. Ale to z tą ciążą się wyjaśni nie? Bo Rocky jest za młody, żeby zostać ojcem. Rujnujesz mu życie. Ale się rozkręciłaś :3
Czekam na środowy rozdzialik z wielkim o.O
Ja lubię rujnować życie :D
OdpowiedzUsuńSms od taty Marano! Po prostu coś zajebistego! Rekin sobie zbytnio nie pojadł ;(
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie tego biedaka Rossa... I głośno się roześmiałam. Niezła była ta akcja z Blondaskiem. Biedny Rocky... Ciekawa jestem kolejnego rozdziału i tego co siedzi w twojej głowie ;**
Niestety jeszcze sama nie jestem do końca pewna co w niej jest ..
OdpowiedzUsuńDobra. Po chwilowym ataku śmiechu, bo nie oszukujmy się Ross musiał wyglądać epicko. Stwierdzam iż rozdział wymiata! A jak przeczytałam tego smsa to już w ogóle się zakochałam. Ciekawie by było jakby tata Lau i Van robił wykład blondasowi że ma się uczyć od Rocky'ego, a potem taki szok że on też jest Lynchem i by pogonił obydwu z grabiami a Rik by się śmiał to nego by pogoniła mama Marano ;] Tak wiem mam bujną wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuńA pozwolisz, że znów wplote twój wspaniały pomysł w rozdział?
OdpowiedzUsuńMatko jak ja późno odpisuje na komentarze. Normalnie się będę biła patelnią za karę. Zawsze możesz wykorzystywać moje pomysły jeśli takowe powstaną :D To tak na przyszłość ;)
Usuń