>Ojj Rikusiu<
Riker wyrwał się ze snu. Miał w sercu dziwny niepokój.-Delly? Delly!- zerwał się z łóżka i pobiegł do pokoju siostry. Niestety tam jej nie było. Zaczął schodzić na dół i omal nie potknął się o własną siostrę, która nieprzytomna leżała na schodach. Z głowy leciała jej krew.
-Ross! Rocky! Karetka! Już! Delly? Delly...- do Riker'a przybiegli zaspani bracia.
-Jaka skarpetka?- zapytał zdezorientowany Rocky. Wtedy zauważył bezwładną, zakrwawioną Rydel. Nic nie trzeba było mówić. Pobiegł zadzwonić po karetkę. Tymczasem Ross pomógł Riker'owi zanieść Rydel na kanapę.
-Jak to się stało?- zaczął Ross.
-Przebudziłem się i chciałem zobaczyć co u Delly. W pokoju jej nie było, zacząłem schodzić na dół i wtedy prawie potknąłem się o jej ciało...- z góry zbiegł Rocky.
-Karetka już jedzie. Będą za niecałe 10 minut.
-Ross przynieść czysty ręcznik i miskę z wodą. Trzeba jakoś obmyć tą zaschłą krew.- rozkazał Riker. Blondasek posłuchał brata. 5 minut później przyjechała karetka. Zabrali Delly do szpitala. Bracia pojechali z siostrą. W karetce Ross zadzwonił do Laury:
-Posłuchaj...- zaczęła zaspana Laura.- Po pierwsze nie mam ochoty z tobą rozmawiać po tym co zrobiłeś siostrze. Po drugie jest środek nocy. I w końcu po trzecie: Czego ty kompletny idioto chcesz ode mnie, wiedząc o tym jak bardzo jestem na ciebie wściekła?!
-Jestem w drodze do szpitala.. Razem z Rydel.
-To kiepski żart Riker'a?
-Nie tym razem. Rik znalazł Rydel zakrwawiona na schodach. Jesteśmy z nią w karetce. Jedziemy do szpitala na Walt Street.
-Zaraz tam będziemy.- odpowiedziała Lau i rozłączyła się. Lynch'owie dotarli do szpitala, gdzie lekarze zajęli się Delly. Po 5 minutach dołączyły do nich siostry Marano.
-Co się dzieje? Co z nią?- wydyszała Van.
-Chyba uderzyła się głową o schody i straciła przytomność.- wyjaśnił Rocky. Po 15 minutach przyszedł lekarz.
-Co z Rydel?- zapytał zaniepokojony Riker.
-Spokojnie, to nic groźnego. Panna Lynch upadła i rozcięła sobie niewielką część skóry głowy. Nieprzytomność to skutek wycieńczenia. Rydel nie jadła nic przez 24 godziny i dla tego zemdlała. Jest już przytomna. Możecie do niej wejść .
-Dziękuje.- powiedział Ross i razem z resztą poszedł do sali Delly. Pierwszy szedł Riker.
-Riker ty kretynie..- powiedziała Delly lekko się uśmiechając.- Skończ z tymi jabłkami albo wyrzucaj ogryzki tam gdzie powinieneś..
-Emm co?- blondyn był wyraźnie zdziwiony.
-Nie zauważyłam ogryzki od jabłka. To przez nią się przewróciłam...
-Oh Rydel... Tak strasznie cie przepraszam. Naprawdę.. Nie wiem jak to się mogło stać. I to przeze mnie tu leżysz..
- Nie przez ciebie. No może trochę. Ale to wina ogryzki i tego, że jestem tak niezdrana.- teraz Rydel uśmiechała się od ucha do ucha.
-Nie gniewasz się?
-Nie braciszku.- mrugneła do niego, a on się tylko uśmiechnął. Drzwi otworzyły się i wparował Ell.
-Delly! Co z tobą?- zapytał przerażony.
-Żyję..- odparła chłodni blondynka. W tej chwili na salę weszła ruda dziewczyna o smukłej sylwetce, nieskazitelnej cerze i brązowych oczach.
-Cześć.- przywitała się.
-Co ona tu robi?- wysyczała Van do Laury.
-Póki co stoi.- odparła brunetka.
-Zaraz tak jej poprawie tą piękną buźkę, że nawet chirurg nie pomoże.- zagroziła Ness. Siostra przytrzymała ją ręką.
-Rydel, Ness, Lau poznajcie moją...
Kim jest owa Kate dla Ell'a? Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Pragnę wspomnieć, że po tym wydarzeniu. Riker raz na zawsze odstawia jabłka. Natomiast Rocky odkrył w nich swoją prawdziwą pasję..
Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego, a co do Kate to obstawiam że to kuzynka Ella ;)
OdpowiedzUsuńUmiesz przewidywać przyszłość?? O.o Bo z Kate trafiłaś w dziesiątkę :D
UsuńNo. Odwołuję ten nalot z patelnią. Chociaż za to jabłko ci się należało.
OdpowiedzUsuńDzisiaj nie będę się rozpisywać (wiem, że ci teraz smutno, bo robiłam taki piękny spam), ale następnym razem to nadrobię. Tak więc, nie masz się o co martwić :D
Ala trollem!!! :P
Czekam na next ;)
Nie wierze! Ala nie spamu. Toż to cud :*
Usuń