>Yyyy B.L.U.Z.A.?<
Dziewczyny wysiadły z samochodu i spacerkiem ruszyły w stronę domu Ellingtona.
-Czyli tak Rydel, idziemy do niego do domu. Wręczasz mu tę bluzę i mówisz, że jej od was zapomniał. Pamiętaj, że masz być przy tym obojętna..
-A skąd wytrzasnęłyście jego bluzę?- zapytała Ryd.
-Lau wciągnęła w to Blondaska. Nie pytaj jak, bo nie wiem...- obie dziewczyny spojrzały na brunetkę, która tylko zatrzepotała rzęsami i odparła:
-Mam swoje sposoby...
-Dobra idziemy...
Gdy przyjaciółki były zaledwie parę metrów od domu Ell'a Ryd wycedziła:
-Nie no, ja nie dam rady...
-Ej, ej Delly!- uspokajała ją Ness.- To tylko bluza...
-Powtórz B.L.U.Z.A....- zachęciła Lau.
-Dobra idę...- Delly stanowczym krokiem ruszyła w stronę domu swojego obiektu westchnień. Laura i Van schowały się za krzakiem. Rydel nacisnęła dzwonek i czekała tak z 2 minuty. Drzwi otworzył Ell.
-Ooo cześć Rydel!- przywitał ją z uśmiechem.
-Cz..Cześć... Ellington.- blondynka delikatnie odwzajemniła uśmiech. I nic więcej nie powiedziała. Oboje stali tak jakiś czas. Lau pacnęła się ręką w łeb, a Vanessa zaczęła jeść porzeczki, zrywając je z krzaka, za którym siedziały.
-MMmmm... Lau spróbuj. Dobree...
-Cicho Ness! Ja tu próbuje wyniuchać co oni gadają, a ty mi tu przed oczami porzeczkami jeździsz...
-To co cię sprowadza?- zapytał Ratliff.
-Bo, ten no... B.L.U.Z.A...
-Yyy B.L.U.Z.A.?
-No... Zostawiłeś u nas bluzę... Wczoraj na próbie...
-A myślałem, że ją zabrałem... No nie ważne. Dziękuję.- Tym razem odsłonił swoje białe zęby w uśmiechu.- Nie musiałaś robić sobie kłopotu.
-To żaden kłopot.- Rydel lekko się zaczerwieniła i oddała bluzę chłopakowi.
-Wejdziesz?- w tej chwili zza krzaka porzeczek wyłoniła się Laura.
-Cześć Ell!- krzyknęła i pociągnęła za sobą Van. Teraz obie stały obok Rydel. Chłopak patrzył na nie ze zdezorientowaną miną.
-Co wy tu...
-To Van...- zaczęła Lau.- Przyszłyśmy tu z Delly, ale Vanessa zauważyła porzeczki i się na nie rzuciła. Ach ta Ness...- brunetka wymusiła uśmiech.
-Taa...- dodała Van.- Ach ta ja... To my już będziemy lecieć. Na razie!- Rydel chciała już zaprotestować, ale Laura zgromiła ją spojrzeniem. Wszystkie trzy powoli się oddaliły. Oszołomiony chłopak nadal stał w drzwiach.
-Pyszne macie te porzeczki!- krzyknęła Van, po czym wraz z przyjaciółkami zniknęła za rogiem. Dziewczyny migiem znalazły się w samochodzie.
-Co to było?- zapytała Delly.- Przecież zaprosił mnie do środka...
-Oj Delly, Delly, Delly... O to właśnie chodzi. Zgrywasz niedostępną. Im bardziej będziesz na pozór oczywiście, go unikać, tym bardziej jemu będzie na tobie zależeć...- wyjaśniła Van.
-Ness...- zaczęła Lau- Ty dzisiaj też popisu nie dałaś!
-No co? Te porzeczki... -rozmarzyła się Marano.
-Porzeczki nie porzeczki mogło wyjść dzisiaj o niebo lepiej.- w tej chwili dziewczyny znalazły się pod domem Lynch'ów. Laura pierwsza wparowała do domu. Przyjaciółki powlokły się za nią. Ross z otwartymi ramionami wyszedł Lau na przeciw. Brunetka zwinnie go wyminęła.
-Ej piękna! Co jest?- zapytał Blondasek.
-Porzeczki!!!- wycedziła Laura i rozsiadła się wygodnie na kanapie obok Rocky'ego.
-Stary...- zaczął brunet.- Znów dała ci kosza. Tyle, że tym razem wygrały z tobą porzeczki...- Riker siedzący na fotelu wybuchł śmiechem. Ross palnął obu po czym dosiadł się do Laury.
-I jak tam podryw?- zapytał Rocky Delly siedzącą na dywanie obok Van.
-Porzeczki...- odparła Rydel.
-Odwalić się od moich porzeczek!- wykrzyknęła Ness- Są przepyszne, miłe w dotyku, słodkie i takie... Idealne.
-Ekhm... Van. Pomyliłaś definicję porzeczek z definicją Riker'a Lyncha...- sprostował Rik. Na te słowa wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Riker miał minę skrzywdzonego szczeniaczka. Resztę dnia paczka przyjaciół spędziła przed telewizorem. Rydel o 22:00 poszła spać, a siostry Marano zbierały się do wyjścia. Lau stała z Ross'em na korytarzu.
-Lau, dziękuje..
-Za co?
-Za to, że pomagasz Rydel. Jej na serio na nim zależy...
- Wiem Blondasku, wiem.- powiedziała Marano i pocałowała Ross'a na pożegnanie. Gdy siostry odjechały reszta Lynch'ów poszła spać. Jutro dla Delly zapowiadał się wielki dzień...
Ta da! Jest drugi rozdział. Dedykuje go Ali jako że pierwsza zaczęła czytać moje wypociny, oraz za jej motywujące komentarze :*
Nie, no nie mogę! Świetny.
OdpowiedzUsuńZ tymi porzeczkami to było dobre. Rydel taka nieśmiała. Sweet <3 <3
Biedny Ell. Stał pod tymi drzwiami, a tu nagle takie dwie psychopatki z krzaków wychodzą. Nie mogłam z tego.
A Riker...co comment.
Już niedługo rozpocznę pierwszą fazę MOJEGO planu. Ja. Sama. No może z czyjąś pomocą, ale to ciiii....
Nie powiem ci co wymyśliłam, bo nie będzie zabawy. Oł yeach!
Tak...co to ja jeszcze chciałam? Szybko to wszystko ogarniasz ja ci powiem - zadziwiająco szybko. Tak. Talent kochana! Talent do internetów. Mi to wszystko zajęło co najmniej z tydzień. I jeszcze ten pierwszy blog...tragedia. A ty się tu uwijasz jak jakaś mrówa. No weź. To nie fair.
Foch forever na pięć minut!......Już. Tak. Tak. Tak. Ostatnio coś mam z tym słowem. Komentarz pozbawiony ładu, składu, sensu itp. itd. Ale czy ja kiedyś napisałam sensowny komentarz? Tak. "Świetny. Czekam na next" To był najsensowniejszy komentarz jaki napisałam. Yolo!
Nie będę się JUŻ BARDZIEJ rozpisywać także...czekam :*
P.s. A właśnie. Jakbyś mogła to w opcjach wyłącz weryfikację obrazkową. Z góry dziękuję ;)
Dla CB wszystko ;* mam się BAC tego planu?? Bo chwilowo zaczynam. A co do kolejnego rozdziału to się tworzy.
OdpowiedzUsuń