sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 26

- Ross'y... - Laura budziła swojego chłopaka, głaszcząc go po policzku. Blondyn ani drgnął. Śniło mu się, że to on jest Stanley'em i wygrał konkurs na najładniejszą walizkę. - Ross'y... Ross!
- Nie... - mruknął przez sen.
- Mam pomysł! - do pokoju wszedł uśmiechnięty Riker, z bitą śmietaną w ręku.
- Rik.. - jęknęła brunetka. - On ma się obudzić, a nie ubabrać w śmietanie..
- Spokojnie. Zufaj mi.
- Wolę nie.. - dodała cicho.
- Coś mówiłaś? - brew blondyna powędrowała do góry.
- Nie... - machnęła ręką i odsunęła się od łóżka. Rik przystąpił do działania. Na rękę Blondaska nałożył pożądną dawkę śmietany. Wyjął piórko z kieszeni i leciutko pomachał mu przed nosem. Ręka Ross'a natychmiast powędrowała do nosa, a Riker dostał napadu śmiechu.
- Stary numer... - odezwała się Laura. Ross ocucił się.
- Riker nie żyjesz! - krzyknął, gdy tylko zobaczył co jest grane.
- Lepiej spójrz na godzinę! - rzucił Rik i wybiegł z pokoju.
- No hej kotku. - Ross uśmiechnął  się do Lau.
- Weź tak serio spójrz na godzinę.. - zachęciła brunetka. - Jest 9;15. O 10:00 masz zdjęcia. Nie zdążysz.
- A skąd ta pewność? - zapytał drapiąc się po głowie.
 -Bo mycie włosów i nakładanie odżywki zajmuje ci 35 minut. Dolicz ubranie się i dojazd.
- Aaa!!! - blondyn pisnął cienkim głosikiem i poleciał do łazienki. Tymczasem zadowolona z siebie Marano skoczyła na łóżko i włączyła telewizor.

***

- Delluś proszę! - Rocky od samego rana prosił siostrę, aby pozwoliła pojechać mu do domu.
- Nie!
- Ale Delly!
- Nie!
- No weź!
- Nie!
- Ale czemu?
- Już ci mówiłam! Nie zostawie tu Ross'a i Laury samych! Rozumiesz?
- Ale oni są dorośli..
- Ona może i jest, ale co do naszego drogiego braciszka mam wątpliwości..
- Ale ja tęsknie za Vicky..
- Rocky przepraszam, ale musicie się zadowolić sobą przez telefon. - odpowiedziała, wchodząc do pokoju. - To moje ostatnie słowo.. - dodała zatrzaskujac drzwi.
- To moje ostatnie słowo pfe pfe pfe... - brunet zaczął przedrzeźniać siostrę. Drzwi znienacka sie otworzyły. "Wyjrzała" zza nich tylko ręka Rydel, która pacnęła porządnie głowę Rocky'ego, po czym drzwi znów się zamknęły.
- Auć! - syknął brunet. Wytknął język na drewnianą płytę i poczłapał do siebie.
Rydel postanowiła coś poczytać. Zaczęła grzebać w swojej torbie. Była pewna, że spakowała Władcę Pierścieni. Usłyszała, że ktoś otwiera drzwi.
- Nie! - wrzasnęła.
- Mam sobie pójść? - dziewczyna gwałtownie się odwróciła. Nie był to głos Rocky'ego.
- A Ell... To ty..
- A myślałaś, że kto?
- Rocky. Chce już wracać.
- To czemu nie wróci?
- Zwariowałeś? Nie puszczę go samego! Nie chcę zostać ciotką! Jestem jeszcze za młoda..
- To wyślij z nim Rik'a.
- Van będzie chciała jechać z nim.. Już nie mowie o rozdzieleniu Raury.. A właśnie! Nie miałeś ty przypadkiem Ross'a pilnować?
- Laura dzisiaj z nim jechała..
- Aaaa... Masz jakieś plany? - zapytała uwodzicielsko.
- Nie... - odpowiedział obejmując dziewczynę w talii.
- To pomóż mi szukać trylogii! - poklepała go po policzku i wróciła do poszukiwań.
- Pfff... Liczyłem na coś innego.. - mruknął.
- Mam! - wrzasnęła Rydel. Rzuciła się na łóżko i zaczęła czytać.
Ellington stał nad ukochaną z założonymi rękami.
- Ekhm... - odchrząknął. Blondynka nie zwróciła na niego uwagi.
- Ekhm... - dalej nic.
- Ekhm.. Ekhm... - zirytowana dziewczyna podniosła wzrok na bruneta.
- Nie przeszkadzam? - zapytał.
- Przeszkadzasz. - przytaknęła.
- Miałaś powiedzieć: nie skarbie! Ty mi nigdy nie przeszkadzasz!
- Pozwól, że trochę to zmienię. Tak kochanie. Niestety mi przeszkadzasz.
- Kłamczysz.. - uśmiechnął się i położył obok Delly. Dziewczyna  wróciła do książki.Jednak coś, a raczej ktoś nie pozwalał jej się skupić.
- Ell! - wrzasnęła. - Wiercisz się jak małpa z motorkiem w tyłku!
- Oj, przepraszam.. - uśmiechnął się szeroko. Delly wpatrywała się w niego zabijającym wzrokiem. Brunet podniósł się i zaczął całować blondynkę. Do pokoju wtargnął Riker z Vanessą.
- Przestańcie się miziać! - zażądała dziewczyna.
- Rocky zniknął! - wydusił z siebie Rik. - Zabrał swoje rzeczy i zostawił kartkę. Wraca do domu, do Vicky.
 - Idiota! - krzyknęła Delly. - Złaź ze mnie wielbłądzie! - zrzuciła z siebie Ell'a.
- Co za małpa z niego.. - syknął brunet lądując w połowie na ziemi. - Już on mi za to zapłaci...

7 komentarzy:

  1. CUDO!!!!!! Tylko za krótki! Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah zapłaci mu za to? Za co? Że przez niego musieli przestać się miziać? Hahahah...rozdział boski.
    Nie będę się rozpisywać na pół strony, bo mnie się nie chce. (Yolo girl).
    Bita śmietana...rzeczywiście stare...z tym "Władcą Pierścieni" było dobre.
    "Tak kochanie. Niestety mi przeszkadzasz".
    Małpa z motorkiem w tyłku? Czy tylko mi to coś przypomina?
    I na koniec....pozdrawiam i liczę, że jednak mnie nie zabijesz :D

    P.s. Przestrzegam, że komentarz bardziej bez sensu niż zwykle, bo nie chce mi się nic sensownego wymyślić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez droga ALU, przecież twoje komy słyną z tego że są bez sensu. Czy się mylę?

      Usuń
  3. AHHH!!! Rocky to Vicky! Nie bez przyczyny jedna z czytelniczek nazwała mnie Rockusią...Ty wiesz, że ja cię uwielbiam? No chyba nie.. Kobieto pisz i pisz i pisz dalej, a się chyba zakocham w twym talencie do pisania... Ale talenty numeru nie mają... A kit z tym! CUDO! Kobito jesteś zaczepista i wiesz jakie masz czytelniczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rocky do Vicky*
      JPRD Co mi przyszło do łepetyny z tym "TO"?!

      Usuń