wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 27

"Bałwanie! Gargamelu! Sauronie! "

Delly i Ell byli w drodze na lotnisko.
- Słuchaj! Ja lecę pilnować Rocky'ego, a ty zostajesz tu i masz oko na nasze słodkie parki ok? - dopytywała się Rydel po raz setny.
- A nie możesz po prostu zostać ze mną? Rocky nie ma 5 lat... - jęczał brunet.
- Po tym co zrobił z Marie nie chce ryzykować.. - blondynka gwałtownie wcisnęła hamulec, stając na czerwonym świetle.
- Może lepiej ja popro...
- Nie! Nie denerwuj mnie! Zraz będziemy na miejscu...
- Ale z drugiej strony to Van i Rik są tutaj, więc po co... A nie.. Nieważne..
- No co?
- Nic.. - brunet szybko odwrócił głowę. Delly westchnęła i ruszyła dalej.
Po 15 minutach dotarli na lotnisko.
- Do zobaczenia w domu.. - Rydel czule pocałowała Elingtona.
- Jesteś pewna, że chcesz lecieć?
- Tak! Muszę już iść. Kocham cię! - blondynka pobiegła w swoja stronę, posyłając ukochanemu ostatni uśmiech.
- Kocham cię... - wymamrotał Ell, po czym wolno obrócił się i podążył w stronę wyjścia. Gdy przechodził na drugą stronę ulicy cudem uniknął śmierci pod kołami taksówki. Wściekły kierowca wyszedł i zaczął przeklinać chłopaka na wszystkie możliwe sposoby. Ellington z nieobecną miną wpatrywał się w gościa. Nagle jego wzrok się ożywił.
- ...idioto! Jesteś... - kierowca nie zamierzał tak szybko kończyć swojego wykładu.
- Ty idioto! Ty debilu! Bałwanie! Gargamelu! Sauronie! Baranie! Własnymi rękami cię uduszę!!! - zaczął się wydzierać Ell.
- Co? - taksówkarz spojrzał zdziwiony na bruneta.
- Oj.. nie ty.. - machnął na niego ręką i podszedł do Rocky'ego z mordem w oczach. - Ty...
- Tak.. - mruknął Rocky. - Ciebie też miło zobaczyć...
- Ty... - Ell chwycił Rocky'ego za koszule. - Ona. Tam. Jechała. Do. Ciebie. A ty. TU!!!! Idioto!!! - Vicky wyszła z taksówki i próbowała rozdzielić chłopaków.
- Ell! Puść go!
- Spokojnie skarbie... - uspokoił ją Rocky. - A co do ciebie... - wskazał na swojego oprawcę. - Chciałem lecieć do domu już wczoraj i pisałem o tym z Vicky. Rano jeszcze raz prosiłem Delly, ale ona się nie zgodziła, więc trudno. Gdy przyjechałem na lotnisko Vicky już na mnie czekała. To się nazywa niespodzianka.. - Ellington nie wypuszczał koszuli bruneta z ręki. Miał kamienny wyraz twarzy.
- Em.. Ellington? - zapytała cicho Victoria. - Czy coś się stało? - dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu.
- Pani wybaczy.. - powiedział Ell i delikatnie strząsnął rękę blondynki. Po czym dał Rocky'emu z liścia. Brunet zatoczył się do tyłu, a jego dziewczyna krzyknęła.
- Za co? - wydyszał Rocky, masując policzek. Ell groźnie na niego spojrzał. - A tak.. Nieważne..
- Teraz posłuchaj.. - zaczął Ratliff. - Dasz mi swój bilet, pojedziesz do hotelu, wyjaśnisz wszystkim wszystko. Dzień w dzień będziesz chodził za Ross'em jak jego cień. Będziesz pilnował, żeby ta.. Maia... się do niego nie zbliżała. Najlepiej, żebyś zraził Blondaska do niej. Zrozumiano?!
- No dobra.... - brunet kiwnął głową. Na twarzy Ell'a zagościł szeroki uśmiech.
- Bilet proszę.. - wyciągnął rękę. Rocky wyjął z kieszeni bilet i wręczył go przyjacielowi.
- To do zobaczenia! - Ell uściskał Vicky na pożegnanie i w podskokach przebiegł na drugą stronę ulicy.
- To było dziwne.... - odezwał się kierowca, a Rocky i Vicky przypomnieli sobie o jego istnieniu. - To co? Do hotelu? - para kiwnęła głową i po pół godziny byli już w hotelu.

***

- Czyli... - podsumował Riker, siedzący na kanapie razem z Van, Rocky'm i Vicky. - Ell leci do domu do Rydel, Rydel lecia do ciebie, a ty chciałeś lecieć do Vicky, w międzyczaasie Vicky postanowiła przylecieć do ciebie? Skończyło się na tym, że ty i Victoria jesteście tu, a Ell i Delly w drodze do L.A?
 - Mniej więcej.. - kiwnęła głową Vicky.
- To co? - zapytał ożywiony Rik. - Balanga?!
- Jaka balanga?! - powstrzymała go Van. - Delly nie ma co oznacza, że ja przejmuje dowodzenie. Cisza nocna o 22:00. Zakaz wychodzenia z pokoju przed 7:00. A spróbujcie mi się nie dostosować to wam jesień średniowiecza urządzę jasne?!
- Emm mnie to też się tyczy? - zapytała Vicky.
- Oczywiście, że nie.. - uśmiechnęła się łagodnie Ness. - To się tyczy tylko tych  brykających bez sensu małpiszonów...
- Ej! - zaprotestował Rocky. - To nie fair!
- Życie ogólnie jest nie fair.. - mrugnęła do niego Vicky.
- Zapowiada się ciężkie półtorej tygodnia.. - mruknął Riker.
- Delly!! - zawołał zrozpaczony Rocky.

A więc... jakoś.. nie wiem jak... sklekotałam dla was ten rozdział. Z przykrością stwierdzam, że nie mam zielonego pojęcia kiedy następna notka. Dobra wiadomość jest taka, że niedłgo pojawi się nowy szablon z szabloniarni, której button macie powyżej (z prawej) ;) Do zobaczenia! ;*


CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;)

piątek, 16 stycznia 2015

Przepraszam....

Od tygodnia nie mam weny ani czasu. Sprawdzian po sprawdzianie i nie ma kiedy odetchnąć. Bardzo przepraszam, ale zawieszam bloga. Najprawdopodobniej do ferii, możliwe że wrócę jeszcze później. Jeszcze raz przepraszam :*

środa, 14 stycznia 2015

:'(

Bardzo, bardzo, ale to bardzo, bardzo Was przepraszam. Rozdziału nie będzie. Cierpię na brak weny, do tego jeszcze nawał sprawdzianów. Dziś WOS i matma z całego półrocza, jutro angielski... Tak bardzo mocno Was przepraszam.... Mam nadzieje, że do soboty coś wymyślę. Wybaczcie :*

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 26

- Ross'y... - Laura budziła swojego chłopaka, głaszcząc go po policzku. Blondyn ani drgnął. Śniło mu się, że to on jest Stanley'em i wygrał konkurs na najładniejszą walizkę. - Ross'y... Ross!
- Nie... - mruknął przez sen.
- Mam pomysł! - do pokoju wszedł uśmiechnięty Riker, z bitą śmietaną w ręku.
- Rik.. - jęknęła brunetka. - On ma się obudzić, a nie ubabrać w śmietanie..
- Spokojnie. Zufaj mi.
- Wolę nie.. - dodała cicho.
- Coś mówiłaś? - brew blondyna powędrowała do góry.
- Nie... - machnęła ręką i odsunęła się od łóżka. Rik przystąpił do działania. Na rękę Blondaska nałożył pożądną dawkę śmietany. Wyjął piórko z kieszeni i leciutko pomachał mu przed nosem. Ręka Ross'a natychmiast powędrowała do nosa, a Riker dostał napadu śmiechu.
- Stary numer... - odezwała się Laura. Ross ocucił się.
- Riker nie żyjesz! - krzyknął, gdy tylko zobaczył co jest grane.
- Lepiej spójrz na godzinę! - rzucił Rik i wybiegł z pokoju.
- No hej kotku. - Ross uśmiechnął  się do Lau.
- Weź tak serio spójrz na godzinę.. - zachęciła brunetka. - Jest 9;15. O 10:00 masz zdjęcia. Nie zdążysz.
- A skąd ta pewność? - zapytał drapiąc się po głowie.
 -Bo mycie włosów i nakładanie odżywki zajmuje ci 35 minut. Dolicz ubranie się i dojazd.
- Aaa!!! - blondyn pisnął cienkim głosikiem i poleciał do łazienki. Tymczasem zadowolona z siebie Marano skoczyła na łóżko i włączyła telewizor.

***

- Delluś proszę! - Rocky od samego rana prosił siostrę, aby pozwoliła pojechać mu do domu.
- Nie!
- Ale Delly!
- Nie!
- No weź!
- Nie!
- Ale czemu?
- Już ci mówiłam! Nie zostawie tu Ross'a i Laury samych! Rozumiesz?
- Ale oni są dorośli..
- Ona może i jest, ale co do naszego drogiego braciszka mam wątpliwości..
- Ale ja tęsknie za Vicky..
- Rocky przepraszam, ale musicie się zadowolić sobą przez telefon. - odpowiedziała, wchodząc do pokoju. - To moje ostatnie słowo.. - dodała zatrzaskujac drzwi.
- To moje ostatnie słowo pfe pfe pfe... - brunet zaczął przedrzeźniać siostrę. Drzwi znienacka sie otworzyły. "Wyjrzała" zza nich tylko ręka Rydel, która pacnęła porządnie głowę Rocky'ego, po czym drzwi znów się zamknęły.
- Auć! - syknął brunet. Wytknął język na drewnianą płytę i poczłapał do siebie.
Rydel postanowiła coś poczytać. Zaczęła grzebać w swojej torbie. Była pewna, że spakowała Władcę Pierścieni. Usłyszała, że ktoś otwiera drzwi.
- Nie! - wrzasnęła.
- Mam sobie pójść? - dziewczyna gwałtownie się odwróciła. Nie był to głos Rocky'ego.
- A Ell... To ty..
- A myślałaś, że kto?
- Rocky. Chce już wracać.
- To czemu nie wróci?
- Zwariowałeś? Nie puszczę go samego! Nie chcę zostać ciotką! Jestem jeszcze za młoda..
- To wyślij z nim Rik'a.
- Van będzie chciała jechać z nim.. Już nie mowie o rozdzieleniu Raury.. A właśnie! Nie miałeś ty przypadkiem Ross'a pilnować?
- Laura dzisiaj z nim jechała..
- Aaaa... Masz jakieś plany? - zapytała uwodzicielsko.
- Nie... - odpowiedział obejmując dziewczynę w talii.
- To pomóż mi szukać trylogii! - poklepała go po policzku i wróciła do poszukiwań.
- Pfff... Liczyłem na coś innego.. - mruknął.
- Mam! - wrzasnęła Rydel. Rzuciła się na łóżko i zaczęła czytać.
Ellington stał nad ukochaną z założonymi rękami.
- Ekhm... - odchrząknął. Blondynka nie zwróciła na niego uwagi.
- Ekhm... - dalej nic.
- Ekhm.. Ekhm... - zirytowana dziewczyna podniosła wzrok na bruneta.
- Nie przeszkadzam? - zapytał.
- Przeszkadzasz. - przytaknęła.
- Miałaś powiedzieć: nie skarbie! Ty mi nigdy nie przeszkadzasz!
- Pozwól, że trochę to zmienię. Tak kochanie. Niestety mi przeszkadzasz.
- Kłamczysz.. - uśmiechnął się i położył obok Delly. Dziewczyna  wróciła do książki.Jednak coś, a raczej ktoś nie pozwalał jej się skupić.
- Ell! - wrzasnęła. - Wiercisz się jak małpa z motorkiem w tyłku!
- Oj, przepraszam.. - uśmiechnął się szeroko. Delly wpatrywała się w niego zabijającym wzrokiem. Brunet podniósł się i zaczął całować blondynkę. Do pokoju wtargnął Riker z Vanessą.
- Przestańcie się miziać! - zażądała dziewczyna.
- Rocky zniknął! - wydusił z siebie Rik. - Zabrał swoje rzeczy i zostawił kartkę. Wraca do domu, do Vicky.
 - Idiota! - krzyknęła Delly. - Złaź ze mnie wielbłądzie! - zrzuciła z siebie Ell'a.
- Co za małpa z niego.. - syknął brunet lądując w połowie na ziemi. - Już on mi za to zapłaci...

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 25

- Co cię tak zamurowało skarbie? - Maia nie przestawała się uśmiechać. Ell nie był w stanie wydusić z siebie słowa.
- Maia.. Co u ciebie? - zapytała Delly, nie do końca świadoma tego co się dzieje. Wiedziała doskonale, co Maia zrobiła bratu Ell'a, i wiedziała również, że dziewczyna gra z Ross'em w filmie.
- OH.. Dzięki za troskę Dells...
- Nie mów tak do niej.. - syknął Ellington.
- Co proszę? - Maia spojrzała na chłopaka.
- Nie mów tak do niej. Dells mówią tylko najbliżsi przyjaciele, rodzina i ja. Dotarło?
- Ależ my już niedługo będziemy rodziną.
- Co proszę? - do rozmowy dołączył się Riker, który dotychczas siedział z Vanessą i przypatrywał się wszystkiemu.
- Nowy York skarbie. Twój młodszy braciszek Ryland. Jesteśmy parą. Gdy zakończą się zdjęcia wracam na tydzień do N.Y. A potem witaj L.A.! Razem z RyRy'm  wynajmujemy mieszkanie niedaleko was... Także... Bede u was częstym gościem... -- Laura i Ross po skończonym tańcu wrócili do stolika. Ross,  choć wyraźnie zdziwiony uśmiechnął się na widok Mai. Laura także nie miała nic przeciwko niej. Gdy większość rozmawiała swobodnie Ell wysyłał do Ross'a ostrzegawcze spojrzenia. Skończyło się na tym, że Blondasek nie rozmawiał z Maią, i razem z Lau siedział jak najdalej od niej, tłumacząc się smrodem, dochodzącym z sąsiedniego stolika . Rydel wyczuła, że Ell był nieco spięty. Postanowiła go rozluźnić.
- Ch9ć zatańczymy! - szepnęła mu na ucho.
- Ale ja nie umiem...
- Nie marudź.. - dziewczyna pociągnęła go za rękę i zaprowadziła na środek parkietu. Rydel poczuła się jak królowa. Nikt nie mógł jej dorównać. Tańczyła zwinnie i z gracją. Ellington przy niej to taki delikatnie mówiąc.. kogut z dwiema lewym i nogami. Gdy oboje byli już naprawdę zmęczeni kołysali się, ignorując wszystkich innych. Śmiali się, szeptali czułe słówka, całowali. Mogli przytulać się bez końca. Oczywiście to jakże urocze szczęście zostało zmącone.
- EJ ptaszki!  - usłyszeli Rocky'ego przedzierając ego się przez tłum. - Zbierany się. Postanowiliśmy pójść do nas na film.
- Juz idziemy... - odparł Ellington. - Czekaj! Maia też idzie?
- Co ty do niej masz człowieku? Nie, nie idzie. Jutro.. właściwie to już dziś musi wcześniej wstać.
- No to chodźmy.
- Nogi mnie bolą.- jęknęła blondynka.Ellington zaśmiał sie.
- A ja myślę, że za dużo wypiłas... - zasugerował.
- Wykluczone! - upierała sie przy swoim.
- Ja bym też obstawiał alkohol.. - mruknął Rocky. Natychmiast poczuł na sobie spojrzenie siostry i pobiegł do reszty.
- Dobrze, już dobrze.. - westchnął Ell i wziął ukochaną na ręce.
- Nie! Zostaw! - sprzeciwiała się Delly. - Pijany jesteś!
- Ty bardziej!
- Przewrócimy się!
- Trudno. - po chwili cała paczka szła już ulicą. Byli w wyśmienitych nastrojach.  Może za wyjątkiem Rocky'ego, który zamiast do Vicky, przytulał się do pomarańczy.  Byli już całkiem blisko domu. Ell opadał z sił. Nagle stracił równowagę i upadł razem z Delly na trawnik sąsiadki. Pech chciał, że wylądowali akurat w kałuży błota.
- Zabije! - wrzasnęła Delly.
- I tak już jestem trupem.. - westchnął Ell i zaczął całować dziewczynę.
- To wy se tu zostańcie, a my ten. - Ross wskazał na dom. Wszyscy poszli zostawiając Rydel i Ell'a w kałuży.
- No dobra, skarbie. Tym razem przeżyjesz. - uśmiechnęła się Delly.
- Dziękuje, o pani!
- Znaj łaskę pana. - położyli się obok siebie, wpatrując się w tysiące gwiazd.
- Wiesz co? - zagadnęła Delly.
- Hm?
- Jeśli kiedyś nie będziesz wiedział co kupić mi na urodziny, to po prostu nazwij jakąś gwiazdę..
- No jak?
- No..
- No. ?
- Rydellington.
- Nie zapomnę. - zapewnił brunet i znów zatopił swoje wargi w ustach blondynki.

Nie wiem co mi się stało, że zaczęłam pisać o gwiazdach i błocie. Musicie mi to wybaczyć... :)

wtorek, 6 stycznia 2015

LBA

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Za nominacje bardzo dziękuję Ani i Karolinie z tego cudownego bloga:
 http://lithium-bad.blogspot.com/
oraz Ali W. z tego cudownego bloga:   


Pytania od Ani i Karoliny:

1.Jest taki człowiek,którego podziwiasz?
Hm... Ben Barnes
2.Wyobraź sobie, że jesteś owocem. Jakiego smaku i koloru sok można z Ciebie wycisnąć?
Czarny, gorzki 
3.Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że "czas leczy rany"?
Zależy w jakiej sytuacji...
4.Masz jakiś nietypowy talent?
Liczy się wkurzanie przyjaciółki? Nie... chyba nie jest aż taki nietypowy. No to nie mam :D
5.Czy jest taka piosenka, której tekst wydaje się napisany dokładnie o tobie?
Nie.
6.Gdybyś mogła wybierać, to w jakiej książce chciałabyś żyć?
Trudne pytanie! Jest ich tak dużo, ale tak najbardziej to Zmierzch(oczywiście jako wampir ;) ), a potem oczywiście Władca Pierścieni  ( kocham elfy <3 )
7.Odwlekasz rzeczy na później, czy starasz się załatwiać wszystko od razu?
Jestem baardzo leniwa, jeśli chodzi o naukę to zazwyczaj na później.. ale jeśli o czytanie książki to od razu ;)
8.Jak postrzegasz zachowanie dzisiejszej młodzieży?
Pfff... Czy ja wiem? Są tacy, którzy chcą się przypodobać się innym przez alkohol, czy papierosy.. To dla mnie dziecinada, ale są też tacy którzy są sobą i się z tym nie ukrywają..
9.Jak ważne jest dla Ciebie prowadzenie bloga?
Bardzo ważne! Kiedy jestem wściekła najlepiej odstresuję się pisząc. 
10.Wolisz być w towarzystwie wielu osób czy może w małym gronie?
W taki małym, zaufanym gronie. 
11.Lubisz czytać?Jeśli tak, to książki jakiego gatunku?
 Przede wszystkim książki o wampirach, fantasy, czasem kryminały.

Pytania od Ali W.:
 1. Wyobrażasz sobie świat bez muzyki?
Nie! Zbrodnia!
2. Dlaczego zaczęłaś bloggować?
Pomysły rozsadzały mi głowę, dzięki tobie.
3. Kto jest najważniejszą osobą w twoim życiu?
Tylko jedna? To hamskie.. Powiem ogólnie: rodzina :3, przyjaciółka
4. Gdybyś mogła zmienić trzy rzeczy we współczesnym świecie, co by to było?
Wredni ludzie, którzy myślą, że są pępkiem swiata, na świecie dreptałyby istoty nadnaturalne,  szkoła= 6 miesięcy
5. Czy jest jakaś rzecz, którą chciałabyś zrobić, ale się boisz?
Pfff powiedzieć pewnej nauczycielce, że jest wredną małpą.
6. Prowadzisz pamiętnik?
Niue
7. Ulubiona pora roku?
Mam dwie: lato - bo mam wtedy urodziny, zima - święta!
8. Ulubione kwiaty?
A mam? Róże.





Blogi, które ja nominuję:


A oto pytania:
1. Opisz siebie w jednym zdaniu.
2. Najładniejsze imię męskie?
3. Ulubiony zespół?
4. Ulubiona książka? 5. Ulubiona postać z książki, filmu?
 6. Jak długo tworzysz z bloggerem? 7. Co cię skłoniło do założenia bloga?
8. Czego słuchasz?
9. Gdybyś mogła się nazywać inaczej, jakie by to imie było?
10. Jeśli miałabyś wybór, jaką istotą nadnaturalną chciałabyś być?
11. Grasz w gry komputerowe? Jeśli tak, to jakie?
 

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 24

Rydel już od dwóch godzin siedziała na łóżku i rozmyślała jakby tu odbudować związek Laury i Ross'a. Nawet zakupy nie poprawiły jej humoru. Myślała, że chociaż to oderwie ją od tych wszystkich problemów, ale  na próżno. Podczas, gdy Lau i Van oglądały zakupione ciuchy, ona myślała i myślała i nic nie powymyślała. Do pokoju dziewczyn wtargnął Ell.
- Rydel gotowa? - zapytał z entuzjazmem. Miał jeszcze większy uśmiech niż Rocky, gdy zobaczy ciasteczka z czekoladą. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem w oczach.
- Co? - spytała. - Na co?
- O jeju.. Mieliśmy gdzieś razem iść.. Obiecałaś i już się nie wykręcisz...- Rydel nagle coś zaświtało.
- Wiem! - krzyknęła. - Skarbie! Jesteś geniuszem! - rzuciła się na zdezorientowanego bruneta.
- Co? No wiem, ale...
- Laura! Van! Zakładać te łachy na siebie! Idziemy na potrójną randkę!! - dziewczyny spojrzały na  nią, wzruszyły ramionami i pobiegły sie przebrać.
- Delly? Serio? - zapytał załamany brunet.
- Elluś... - blondynka z troską pogłaskała go po głowie i szybko wytarła rękę o koszulę chłopaka.
- No co? - zapytał.
- Masz tłuste włosy.. - szepnęła. - Ale mniejsza o to. Proszę, poświęć się trochę. Gdy tylko scalimy z powrotem Raurę pobędziemy trochę sami. Obiecuję!
- Trochę?
- Trochę więcej niż trochę.. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Tylko trochę więcej niż trochę??
- Oj no dobra.. Dużo więcej niż trochę.
- No i tak ma być. - szczęsliwy pocałował Rydel.
- Ej! Zakochańce! Przestańcie się miziać.. Idziemy czy nie? - przerwała im Laura, wychodząc z łazienki.
- Trzeba jeszcze pójść po chłopaków. - dodała Van.
- Oglądają "Kaczuszka Śmierdziuszka" w naszym pokoju. - odezwał się Ellington.
- Tą kaczkę z pampersem i żółwia z walizką? - zapytała Delly.
- To nie walizka, tylko portal do innego wymiaru! - sprostował brunet.
- Dobra chodźcie już.. - ponagliła Vanessa. We czwórkę udali się do pokoju, w którym oglądano kreskówki. Ross, Riker i Rocky pochylali się nad telewizorem. Pierwsza odezwała się Laura,a przynajmniej taki miała zamiar:
- Co wy t..
- Cicho! - uciszył ją Rik.
- Ale...
- Ćśśś! - dodał Ross. Rydel postanowiła podjąć radykalne środki. Wzięła do ręki pilot, leżący na łóżku i wyłączyła telewizor.
- Nie!!!! - wszyscy trzej upadli na kolana i  zaczęli wydzierać się wniebogłosy.
- Spokojnie... - zaczęła uciszać ich Vanessa. - Zbierać się! Idziemy na potrójną randkę. - cała trójka gwałtownie wstała.
- A nie poczwórną? - zapytał Ross.
- A widzisz tu Vicky? - spytała z ironią Van.
- Czyli Rocky zostaje?
- Rocky może iść z nami...
- Nie dzięki. - odpowiedział Rocky. - Wolę "Kaczuszka Śmierdziuszka".
- Okej...
- Tylko czemu ta zła kobieta... - tu wskazał na Delly. - Wyłączyła mi go?! Niszczysz mi życie! Precz duszo nieczysta!!!!
- Hej, hej, hej... Rocky wyluzuj.. - odezwał się Ell.
- Wyluzuj?! Wyluzuj?! - wrzasnął brunet. - Nie rozumiesz? Właśnie miało okazać się czy Stanley wróci z powrotem do swojego wymiaru! Rozumiesz?!
- Tak Rockusiu... Rozumiem. - odpowiedział Ell bardzo spokojnym i opanowanym tonem. - A teraz! Dupę w troki i idziemy do klubu!!! - dodał już znacznie głośniej. W końcu wszyscy wyruszyli. Rocky po rozkazach otrzymanych od Ellington'a odpuścił sobie Kaczuszka i  Stanleya i poszedł z przyjaciółmi, randkować z hamburgerem. Dotarli do klubu. Zamówili sobie jedzenie, wesoło rozmawiali, śmiali się. Rydel w końcu była spokojna. Ross i Laura przez cały czas siedzieli przytuleni do siebie, ukradkiem całując się. Szcżęsliwa odetchnęła z ulgą. Gdy Ross i Lau poszli potańczyć na ich miejsce usiadła pewna dziewczyna. Była nią Maia Mitchell.
- No hej. - przywitała się, mając na ustach ten swój jadowity uśmieszek.  Ellington zamarł.